W dwóch słowach - super koncert, dostarczył mi wiele pozytywnej energii. Wcześniej słyszałem, że ostatnie koncerty z trasy są najlepsze i to się potwierdziło. Jako, że w trakcie trasy unplugged, jeden z koncertów odbywał się w Lublinie, nie brałem pod uwagę innych miast. Inspiracja pojawiła się ze strony Carlosa, który niewinnym pytaniem czy będę w Kielcach, wywołał mnie do tablicy. Carlos dziękuję - warto było. Wszystko rozegrało się w dzień koncertu, kiedy dostałem potwierdzenie smsem, na zegarze godzina 13.07 a koncert o 19. Na stronie wydarzenia na znanym portalu, ktoś umieścił zaproszenie do samochodu z transportem w obie strony, krótkie ustalenie szczegółów i w drogę. Jak to wspaniale nie musieć prowadzić samemu

Kieleckie centrum kultury – duża rozległa scena, zapewniająca swobodę muzykom, zwłaszcza przy projekcie kultowym. Oprawa znana, dywany, lampy z abażurem, stołek Kazika. Światła i dźwięk na najwyższym poziomie. Sala wypełniona w dużym stopniu ale kilka wolnych miejsc zostało. Dysponowałem miejscem na balkonie, nie bocznym tylko centralnie względem sceny, co zapewniło świetny odbiór audio i możliwość obserwacji publiczności zlokalizowanej na parterze. Publika rewelacyjna, bardzo entuzjastycznie i żywiołowo reagująca na poszczególne utwory. Oklaski, wspólny śpiew, zachęcanie innych do powstania z miejsc siedzących i to praktycznie od pierwszych kawałków. Taka interakcja zapewniła wszystkim doskonałą, prawie trzy godzinna zabawę.
Krzysztof Radzimski – czapka z głowy. Doktor stanął na wysokości zadania, super wykonał Kwaskę. Później to już był festiwal zacieraliowo – El dupowy w wykonaniu Yrego. Dość wspomnieć o wjeździe na scenę ze skrzynią na sprzęt, z której wyszedł Zacier; licznym przebierankom, selfie na Polsce z Kazikiem i premierowymi konwulsjami KULTu na zakończenie koncertu. Owacyjne „Kult konwulsje” – pomysł Yrego wszedł w życie – wspomnienie bezcenne.
Zacier – Mirek miał na sobie chyba największą, możliwą ilość balonów. Całości dopełniał garnek i ogromna biała rzepa, symbol miłości, który powędrował do jakiejś niewiasty z publiki. Wspólnie z Yrym tworzyli happening w konwencji Leków i Róbrege wciągając w to wszystko Kazika.
Janusz wypadł bardzo poprawnie.
Kazik na szczęście był w dobrej kondycji zdrowotnej i jak sam przyznał bez papierosów od ponad tygodnia. Tryskał humorem, energią. Rozgadany, sypał anegdotami i krótkimi historyjkami. Sprawiał wrażenie jakoby nie chciał zejść ze sceny a koncert miał się nie skończyć.
Podsumowując to był chyba mój najlepszy kultowy unpluuged, nie licząc oczywiście pierwszego. Ogromne podziękowania dla Irka i Jarka, Piotrka, Kajetana i całego zespołu.
Pozdrawiam Yry, Aśka, Ania sklepik

Zabrakło Bulleta.
Set trasowy, nie powielam.