taataah napisał(a):czlowieku przecież on sprzedał na pniu wszystkie koncerty jakie zaplanowal - pełne stadiony w Ameryce Pd i Pn - wszędzie ludzie zachwyceni a po to płacą ,żeby przeżyć coś co wzbudzi emocje.
Ależ ja właśnie napisałem: to jest sprzedawanie towaru, na który jest realne zapotrzebowanie.
Potrzeba wielu tysięcy ludzi, aby usłyszeć na żywo kawałki Pink Floyd, jest bez wątpienia autentyczna.
Tylko to się ma nijak do tego, co napisałem.
taataah napisał(a):Czemu odmawiasz artystom w pewnym wieku występów i koncertów - że co że glos słaby? co to ma do rzeczy - mówisz teatrzyk -? zobaczymy z jakimi wrażeniami wyjdzie 60 tyś z koncertu w wawie.
To nie jest tylko funkcja wieku, choć oczywiście im artysta jest starszy, tym trudniej mu ew. dostrzegać, kiedy staje się własną karykaturą. Waters ten moment przeoczył. A co do tego, że ileś tysięcy ludzi wyjdzie z koncertu uszczęśliwionych, to nie mam wątpliwości. Tylko że w rozmowie o tym, czy artysta się na drobne nie rozmienia (i w ogóle: podczas rozmów o artystycznych wartościach), argument z frekwencji w ogóle nie musi być istotny.