Goomi napisał(a):już się odnoszę: trzeba być zdrowo jebnietym żeby muzyka pozywać do sądu. Pasi ci?
Rozumiem lojalność wobec artysty, którego się zna i z którym się czasem współpracuje. Ale postawa Kazika jest tu zwyczajnie nie do obrony. Po wpadce katowickiej nie sposób zliczyć wywiadów, w których Kazik opowiadał, że:
1) już teraz nie może sobie na coś podobnego pozwolić, ponieważ wie, że publiczność jest jego chlebodawcą;
2) zdaje sobie sprawę, że koncert rockowy to nie jest rzecz pierwszej potrzeby i dla niektórych fanów bilet może być naprawdę poważnym wydatkiem, więc należy im się szacunek;
3) ogólnie jest nieśmiały, ale występowanie na scenie to dla niego największa przyjemność;
4) w Kulcie nie ma już problemów z alkoholem, a poza tym działa alkomat.
Ten jeden wieczór w Białymstoku unieważnił wszystkie te twierdzenia.
Dzień wcześniej Kult grał w moim mieście. Dla mnie 100 złotych to jest dużo. Być może wysupłałbym taką kwotę, ale jakoś nie uważałem, żeby oglądanie wyjącego Zaciera ze sztucznymi cyckami było tego warte. Rzecz w tym, że to artystyczny wybór zespołu, który to wybór nie musi mi się podobać, ale na który oburzać mi się nie wolno. Lecz oburzać się na najebanego wokalistę już mogę. Bo koncert akustyczny w operze z biletami za stówę to nie są Dni Gminy Rypcin albo juwenalia, gdzie całe audytorium jest najebane, więc i tolerancja dla pewnych zachowań jest większa.
W niedzielę Kazik z Przemkiem Lembiczem i Krzysztofem Gajdą promowali w Lublinie tomik "Samotni ludzie". Po spotkaniu do Kazika ustawiła się spora kolejka po podpisy. Sam w niej stanąłem. I widziałem, że przede mną stoi kilka osób, które się dosłownie trzęsą ze stresu. Podejście do ulubionego artysty, poproszenie o podpis na płycie lub wspólne zdjęcie, było dla nich ogromnym przeżyciem. I teraz pomyśl sobie, ile było takich osób w białostockiej operze. I jak oni się muszą czuć.
Jest ewidentny problem. I nie ma go donkey, ale zespół Kult. Zasłużony zespół ze zdolnymi muzykami, którzy są też pewnie sympatycznymi ludźmi. Ma problem, bo z jednej strony nie istnieje bez swojego lidera. Z drugiej, jeśli ktoś coś ostatnio zawala, to jest to tenże lider. Piszę to jako fan Kazika i Kultu. I myślę, że to jest bardziej "fanowska" postawa niż komentarze na fejsie w tonie "Nic się nie stało, Kaziku, nic się nie stało".